„Zapiski ze słonecznej wyspy” to osobista seria na blogu Sun for life, w której dzielę się codziennością i refleksjami z życia na Krecie – miejscu, gdzie światło wyznacza rytm dni.
Przez kilka lat zawodowo zajmowałam się tematyką światła, opalania i promieniowania UV. Przeprowadzka na Kretę i dłuższa przerwa związana z narodzinami trzeciego dziecka dały mi przestrzeń na refleksję. Tak powstał Sun for life – projekt zrodzony z potrzeby dzielenia się tym, co daje mi energię, spokój i zdrowie.
Jeśli szukasz nowego spojrzenia na codzienność i słońce – jesteś we właściwym miejscu. Przesyłam Ci pozdrowienia prosto ze słonecznej wyspy.
Korzyści życia w słońcu – moje obserwacje i naukowe potwierdzenie
1. Słońce jako naturalna terapia
Jedną z najbardziej odczuwalnych zmian, jakie zauważyłam, była poprawa zdrowia całej rodziny – a zwłaszcza mojej córki, która w Polsce często chorowała i zmagała się z niedoborami witaminy D. Po kilku miesiącach życia na Krecie jej poziom wrócił do normy, bez żadnej suplementacji. To, co wcześniej wydawało się konieczne (suplementy, badania), tutaj dzieje się samo – dzięki słońcu.
Światło słoneczne – szczególnie jego frakcja UVB – stymuluje skórę do naturalnej syntezy witaminy D, niezbędnej dla odporności, kości, mięśni i układu nerwowego. Kreta, z ponad 300 dniami słonecznymi w roku, stwarza idealne warunki do łagodnej, regularnej ekspozycji. I choć nadmiar słońca może szkodzić, to jego rozsądne dawkowanie działa jak naturalny suplement zdrowia – dostępny bez recepty, bez chemii, bez kosztów.
Zauważyłam również zmiany w nastroju – większą równowagę emocjonalną, mniejszą podatność na stres. Słońce nie tylko leczy ciało – leczy też wewnętrzne napięcie, o którym często nie wiemy, że z nim żyjemy…
2. Śródziemnomorska kuchnia – prosto, sezonowo, lokalnie
Na Krecie jedzenie nie jest tylko pożywieniem. To rytuał, rytm dnia i sposób bycia razem. Tutejsza kuchnia opiera się na sezonowych składnikach – warzywach, oliwie, ziołach, rybach i owocach. Na lokalnym targu wszystko pachnie i smakuje intensywniej: pomidory są słodkie jak owoce, ogórki chrupiące i soczyste, a cytryny mają zapach, którego nie da się porównać z tym, co znamy z północy.
Z czasem zauważyłam, że nasze nawyki żywieniowe się uprościły. Jedzenie jest bardziej odżywcze. Dieta śródziemnomorska nie bez powodu uznawana jest za jedną z najzdrowszych na świecie. Ale to nie tylko kwestia składników – to sposób myślenia o jedzeniu: wolniej, uważniej…
3. Spokój i „siga siga” – filozofia życia bez pośpiechu
W Polsce tempo życia było szybkie, czasem bezlitosne. Lista zadań, kalendarz, presja czasu – to wszystko było normą. Na Krecie wszystko spowalnia. Ludzie nie planują każdego dnia z wyprzedzeniem, nie żyją w rytmie kalendarza i powiadomień. Tutaj panuje zasada „siga siga” – powoli, bez stresu, z uwagą.
To podejście początkowo może dziwić, zwłaszcza jeśli przyjeżdżasz z miejsca, gdzie przesyłki docierają na czas… wszystko musi „dziać się szybko”, Ale bardzo szybko siga siga okazuje się… uzdrawiające. Zamiast działać pod presją, zaczęłam częściej obserwować, zatrzymywać się, słuchać siebie i tego, co dookoła.
Powolne tempo sprzyja uważności, poprawia sen, obniża poziom stresu. Zamiast wiecznego „muszę”, pojawiło się „chcę”. A czas, który zyskałam, choć początkowo wypełniałam zadaniami – z przyzwyczajenia do dawnego tempa – stopniowo zaczęłam wypełniać po prostu większą obecnością… byciem w danej chwili.
4. Kultura spotkań – otwartość i różnorodność
Kreta to tygiel kultur i opowieści. Mieszkańcy wyspy są gościnni, serdeczni i gotowi pomóc nawet zupełnie obcej osobie. To miejsce, w którym poznałam ludzi z całego świata – i każdy z nich miał swoją historię, swoją drogę i powody, dla których wybrał tę wyspę.
Spotkania – zarówno przypadkowe, jak i te głęboko znaczące – stały się częścią codzienności. Każdy może wnieść coś do naszego życia, jeśli tylko jesteśmy otwarci. I choć kiedyś bywałam nieśmiała, nauczyłam się tutaj rozmawiać, słuchać, dzielić się chwilą…
Jeśli szukasz inspiracji, jak żyć bliżej natury, słońca i siebie — jesteś we właściwym miejscu.
Przesyłam Ci pozdrowienia z Krety.
Ania


Moi dziadkowie – miłość do słońca ma długą historię
Moja osobista historia ze słońcem zaczęła się w dzieciństwie. Urodziłam się na Pomorzu – w Gdyni.
Dziadkowie kochali słońce i przekazali mi tę miłość, zabierali nas na plażę nad otwartym morzem – do Dębek, gdzie całymi godzinami bawiliśmy się w piasku, pluskaliśmy się w wodzie.
Pamiętam, jak babcia smarowała mi plecy kremem z filtrem i dbała, żebyśmy pili dużo wody.
Dziadkowie, nawet w podeszłym wieku, spacerowali po gdyńskim bulwarze, delektując się morską bryzą – robili to przez całe życie. Dożyli wielu lat razem – babcia zmarła w wieku 92 lat, a dziadek niemal 97. Każdą wolną chwilę spędzali, wystawiając twarze do słońca. Wierzę, że to właśnie ono przyniosło im długowieczność.
Dziś patrzę na słońce nie tylko z nostalgią, ale też z coraz większą świadomością.
Przez kilka lat zawodowo zajmowałam się tematyką światła, opalania i promieniowania UV, obserwując z jednej strony, jak często temat słońca bywa uproszczony lub traktowany wyłącznie jako zagrożenie, a z drugiej – jak wiele dobrego może przynieść, gdy korzystamy z niego mądrze i z umiarem.
Przeprowadzka na Kretę i dłuższa przerwa zawodowa, związana z narodzinami dziecka, dały mi przestrzeń na refleksję. Z niej kilka miesięcy temu zrodził się blog Sun for Life – miejsce, w którym dzielę się tym, co dobre i słoneczne. Łączę tu osobiste doświadczenia z tym, co przez lata obserwowałam zawodowo. Piszę z ciekawością i pragnieniem, by na nowo spojrzeć na światło – nie jako na problem, ale jako na źródło zdrowia i harmonii.